Zaniepokojona stanem moich włosów, wynikającym z codziennych zabiegów suszących i prostujących zmuszających do eksponowania ich na gorąc, postanowiłam zakupić kosmetyk chroniący je przed wysoką temperaturą.
Postawiłam na Gliss Kur - Thermo Portect, czyli olejek w sprayu.
Stosuję go już od ponad dwóch tygodni i jestem w stanie wyciągnąć pierwsze wnioski co do plusów i minusów.
Zalety:
+ wydajny - po 2tyg stosowania zużyłam dopiero jakieś 1/4 opakowania
+ zapach ( nie jest męczący)
Wady ( tych niestety jest więcej):
- nie zauważyłam poprawy kondycji włosów - dalej są lekko przesuszone
- nadaje się tylko na końcówki, bo zastosowany na całą długość włosów, daje uczucie zlepienia, a kosmyki wyglądają jak nieumyte, co jest widoczne w szczególności na tak cienkich włosach jak moje
- nie ułatwia rozczesywania włosów
- cena - poza promocją kosztuje około 24zł
Podsumowując - niestety drugi raz go nie kupię. Znacznie lepiej sprawdzają się olejki typu Biosilk, które nałożone na końcówki fajnie je nawilżają i ułatwiają rozczesywanie.
Nie kupię go
OdpowiedzUsuń