piątek, 26 marca 2021

Maria Galland - suchy olejek do ciała 414

 


Dziś chciałam Wam zaopiniować mój zakup z przed pandemii, w jednym z salonów SPA, gdzie byłam na rytuale różanym. Chodzi o olejek do ciała, któremu uległam po namowom Pań tam pracujących - Maria Galland nr 414 olejek do ciała (Smoothing Body Oil ).

Po pierwsze - to nie jest kosmetyk łatwo dostępny, co niektórych może zniechęcać do kupna, a niektórych wręcz zachęcać, bo tworzy to wrażenie jego ekskluzywności. I jest to kosmetyk ekskluzywny, chociażby biorąc pod uwagę jego cenę - około 160zł. Jest dostępny głównie w salonach SPA oraz niektórych sklepach internetowych.

Używam go po kąpieli, kiedy moja skóra potrzebuje dużej dawki nawilżenia. Wtedy sprawdza się idealnie. Nie jest tlusty, jak to z olejkami bywa. Wchłania się od razu, nie zostawia tłustego filmu na ciele i nie brudzi ubrań. Zapach jak dla mnie boski - delikatny, nie dusi. 




Skład jak na dobry olejek przystało, świetny. Mamy tu olej ze słonecznika, olej ze żmijowca i kardiospermum zielonego (wzmacniają skórę, redukują podrażnienia, chronią przeciwko szkodliwym czynnikom środowiska), olej z nasion Inca inchi (Plukenetia Volubilis), który przeciwdziała starzeniu się skóry oraz kompleks zawierający ekstrakt z piwonii, lotosu i olej jojoba, który redukuje podrażnienie skóry, łagodzi, wzmacnia błonę komórkową i zwalcza wolne rodniki. Jak dla mnie idealny ratunek dla suchej skóry.

Jedyny minus tego olejku to jego wydajność. Żeby nanieść go na całe ciało potrzeba niestety dość dużej ilości. No ale...nie można mieć wszystkiego ;( Jak dla mnie ten olejek jest boski i gdyby nie pandemiczny kryzys mojego budżetu, z chęcią bym go stosowała non stop ♥️

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz