niedziela, 20 kwietnia 2014

Walka o długie i mocne paznokcie z Eveline i Sally Hansen


Już za niedługo dwie dość ważne imprezy, a moje paznokcie wołają o pomstę do nieba! To, co się z nimi zaczęło dziać po Sylwestrze przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Jeszcze w grudniu wyglądały tak 
( uwaga - o nie są tipsy, ani żele! ;) ) :


Genialnie długie, mocne i sprawiające, że panie w salonie ManiPedi się nad nimi wręcz rozpływały, pytając jak ja to robię, że mam takie paznokcie. Nie wierzę w przesądy, ale chyba właśnie wtedy rzuciły na nie urok ;p Od wizyty w salonie przed Sylwestrem, paznokcie zaczęły łamać się po bokach ( już wtedy jeden był pęknięty, ale dostałam na niego łatkę z akrylu i trzymała się około 2 tygodni) i tym samym całe musiałam piłować. 

Obecnie, moje paznokcie zamiast zdobić, szpecą! Wyglądają tak:


Aż mi się nie chce na nie patrzeć. Od dzisiaj, mam trzy tygodnie na doprowadzenie ich do stanu z grudnia. Czy mi się uda? Mam nadzieję, że tak. 

W tym celu, zakupiłam odżywkę polecaną przez wszystkie Bloggerki -  Eveline - przy czym nowszą jej wersję, bo 9 w 1, a nie 8 w 1 ( sądzę, że w działaniu i tak są podobne). Olejek do skórek i paznokci Sally Hansen już miałam wcześniej i go stosowałam ( jak sobie o tym przypomniałam), natomiast teraz mam zamiar stosować go regularnie. Łącząc obydwa kosmetyki oczekuję efektu wzmocnienia - to po pierwsze, stymulowania wzrostu płytki paznokcia i wygładzenia skórek, które niestety są tragicznie poszarpane.



Co wyjdzie z moich starań, pokażę za około dwa tygodnie ( tyle należy stosować odżywkę Eveline, nakładając ją warstwami, żeby kuracja dała efekty).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz